niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 10


Gdy szłam w stronę domu, z burzowych chmur zaczęła padać drobna mżawka, a w oddali słychać było grzmoty. Przyspieszyłam kroku, przeklinając w duchu siebie za to, że nie pojechałam autem. Zerwał się silny wiatr, a ludzie dookoła umykali jakby z niepokojem. W pewnym momencie do moich uszu dobiegło wycie syren policyjnych, a po chwili sam pojazd niebieskich przejechał główną drogą, migając światłami. Ogarnęło mnie złe przeczucie. Musiało się stać coś niedobrego.
   Zaczęło padać, dlatego cieszyłam się na myśl, że prawie jestem u celu. Na werandzie mojego domu czekała ma mnie niespodzianka w postaci Stefana Salvatore opierającego się o balustradę, z oczami wpatrzonymi w krople deszczu obijające się o liście drzew. Uśmiechnął się na mój widok, lecz było w tym coś niepokojącego.
- Już się za mną stęskniłeś? – zagadnęła.
- Jakże mogłoby być inaczej? – uśmiech na jego twarzy nie dosięgał oczu. Przejrzałam go automatycznie.
- Coś się stało – to było stwierdzenie, nie pytanie. Skinął lekko głową.
- Kilkanaście minut temu biwakująca w lesie rodzina znalazła kolejne ciało. Mężczyzna miał rozszarpane gardło. – poczułam, jak blednę, a moim ciałem wstrząsnął zimny dreszcz, który nie tylko wiązał się z przemoczonym ubraniem. Nie dość, że jakich psychopatyczny wampir zastrasza moje miasteczko, to jeszcze na dodatek się przeziębię! Pięknie. – Od razu zrobiło się zamieszanie. Pojechała policja. Nic więcej na razie nie wiadomo. Chciałem sprawdzić, czy z tobą wszystko w porządku, bo skoro w okolicy grasuje jakieś zwierze, to…
- Jestem cała i zdrowa, ale dzięki za troskę.
   Nie wyglądał na przekonanego, a mną wstrząsnął kolejny zimny dreszcz. Albo wejdę do domu i się przebiorę, albo na serio się przeziębię i kto wtedy będzie pilnował miasta? Chociaż jak na razie nie szło mi to zbyt dobrze. Trzy ofiary w ciągu niespełna doby, to dość sporo.   
- W porządku.
   Niczego tak nie pragnęłam jak znalezienie się w domu pod ciepłym kocem, jednak ciągnęłam rozmowę.
- Spotkałam dzisiaj twojego brata. – W oczach Stefana pojawił się przestrach.
- Chciał czegoś od ciebie?
- W pewnym sensie chyba tak. Nie jestem pewna, o co mu chodziło. Był pijany, czułam od niego whisky. – uśmiechnęłam się pod nosem. – Chyba nawet mnie przeprosił, ale kto go tam wie. I chciał mnie pocałować, to dałam mu w twarz.
   Chłopak przyglądał mi się chwilę w milczeniu, jakby zastanawiając się nas sensem moich słów. W końcu spojrzał mi w oczy, a jego spojrzenie zdawało się przenikać moją duszę.
- Co dokładniej wydarzyło się między tobą a Damonem wtedy, w Los Angeles?
   Przez chwilę ciążył na mnie jego wzrok, lecz robiłam wszystko, by nasze oczy się nie spotkały. Wiedziałam, ze tym razem nie dam razy wymigać się od odpowiedzi. Było mi cholernie wstyd za to, co się wtedy wydarzyło. Może wreszcie zaczęłam poprawnie rozumować? Jak mogłam być taka głupia, i wygadać się przypadkowemu gościowi?
   Westchnęłam.
- To był dzień ślubu mojego brata. Czułam się tam okropnie, wśród tych wszystkich gości… miałam tego dosyć. Wyszłam do baru  z zamiarem zalania się w trupa i tam twój brat się do mnie dosiadł. – Przerwałam na chwilę, zastanawiając się, jak to wszystko wyjaśnić, żeby Stefan nie pomyślał sobie o mnie niewiadomo co. – Piliśmy i rozmawialiśmy przez kilka dobrych godzin, ale był inny, niż teraz. Nie był tym podłym dupkiem, który miesza w moim życiu w Greenwich. Poza tym, byłam pewna, że więcej się nie zobaczymy, dlatego opowiedziałam mu o wielu szczegółach z mojego życia prywatnego. Byłam taka zalana, ze nawet nie pamiętam kiedy wyszliśmy z baru. Później pocałował mnie w ciemnym zaułku i zniknął. To tyle.
   Młodszy Salvatore wydawał się być zaniepokojony.
- I nie masz żadnych luk w pamięci? Wszystko po tym spotkaniu było okey?  - dopytywał.
- W miarę po staremu, poza ogromnym kacem. Tylko nie pamiętam całego pocałunku, ale tak to już jest, jak raz na jakiś czas przesadzi się z alkoholem.
   Pokiwał głową. Widać niezbyt go to zdziwiło.    
Zadrżałam z zimna.
- Jesteś cała przemoczona! – olśniło go.
- No wow. Spacery w deszczu raczej mi nie służą – sarknęłam.
   Po chwili zastanowienia dotarło do mnie, że chata jest pusta, a ja nie miałam ochoty na kolejny samotny wieczór przed telewizorem bądź komputerem.
- Stefan, nie masz może ochoty na coś ciepłego do picia? – zapytałam, uśmiechając się figlarnie. – Wiesz, mam wolną chatę, a w lodówce czeka pół tortu czekoladowego. Grzechem by było go nie spróbować.
   Chłopak się szczerze roześmiał.
- Proponujesz mi wieczór sam na sam z czekoladowym ciastem?
- Cóż, nie moja wina, że masz nieokrzesane myśli, ale tak.
- Niestety, z wielkim żalem muszę odmówić. Ktoś się musi zająć organizacją imprezy, a mój pijany braciszek się raczej do tego nie nadaje.
   Westchnęłam nieco zrezygnowana, ale po chwili wpadłam na nowy pomysł. Skąd u mnie ten zapał do zapraszania gości? Pytam się, skąd?
- W takim razie wpadnij w sobotę. Pozbędę się upiornego bachora i zaproszę Judith. Bardzo chciała cię poznać.
   Stefan nie wyglądał na zadowolonego z tego planu. Chwilę się krzywił, ale w końcu nie pozostało mu nic innego, tylko się zgodzić.
- Dobrze, zajrzę w sobotę wieczorem. Będzie miło.
   Chłopak ruszył schodami w deszcz. Chciałam zaproponować mu, ze go podrzucę, ale uznałam, że skoro lubi spacery to niech się przejdzie. Cóż, podłość to moja cecha wrodzona. Obrócił się na chwilę.
- Sadie, możesz coś dla mnie zrobić? – krzyknął. Deszcz lekko zagłuszył jego słowa. Skinęłam głową. – Nie zapraszaj do domu Damona, dobrze?
- Niby po co miałabym to zrobić? Obiecuje!
   Zanim zniknął mi z oczu, ja już rzuciłam się do drzwi. Było mi piekielnie zimno, a fakt, że straciłam kolejnego podopiecznego dodatkowo lekko mnie przytłaczał. Po drodze po schodach zrzuciłam przemoczone trampki i bluzę. Napuściłam do wanny gorącej wody z olejkiem miętowym. Uwielbiałam tan zapach. Taki świeży. Ściągnęłam resztę ubrań i wskoczyłam do ciepłej wody, zanurzając się w niej po szyję. Rozkosz.
   Zaczęłam rozmyślać o tym, czego dowiedziałam się w ratuszu, o wampirach i o tym, że jeden z nich naprawdę uwziął się na tym miasteczku. Zastanawiałam się, jak go powstrzymać, lecz nic nie przychodziło mi do głowy. Nadal pozostawała mi jedna kwestia – zidentyfikowanie mordercy. To było z tego wszystkiego najtrudniejsze. Wendetta na oprawcy Clary i jej rodziców również wydawała mi się nie łatwym zadaniem. Porwałam się z motyką na księżyc z tą obietnicą, lecz w głębi ducha właśnie tego pragnęłam. Pozbawić życia wszystkich morderców, a już szczególnie tych, którzy porywali się na życie niewinnych ludzi.
   Mimowolnie moje myśli zeszły na inny temat. Bracia Salvatore nadal pozostawali dla mnie zagadką. Nie rozumiałam w ogóle ich systemu. Byli jak dobry i zły glina, ale w jakiś sposób się uzupełniali. To było dziwne. Stefan zafascynował mnie już przy naszym pierwszym spotkaniu. No, właściwie drugim, bo za pierwszym razem nawrzeszczałam na niego bez większego powodu. To w sumie ja na niego wpadłam. Ale jego zachowanie mnie zaskoczyło. Zwyzywałam go, a on po prostu przyszedł i zaczął rozmowę. Co więcej, miłą rozmowę, której nie musiał na mnie wymuszać. Sama chciałam go słuchać i mu odpowiadać. Gestem, którym zjednał sobie mnie całkowicie było podarowanie mi książki z domu Clary. Nie sądzę, by wiedział, ile to dla mnie znaczy, jednak zrobił to. Poza tym troszczył się o mnie, co było strasznie miłe. Znaliśmy się zaledwie kilka dni, a on już znaczył dla mnie więcej, niż ktokolwiek inny, w tak krótkim czasie.
   Były w nim też rzeczy, które mnie niepokoiły. Jedną z nich była więź z Damonem, ale to jeszcze byłam w stanie znieść. Zastanawiało mnie, skąd miał na bieżąco informacje o tym, co się dzieje. Dlaczego przyjechał do miasta pod sam koniec semestru? Czy przyjechał tylko z bratem? Jeżeli nie, to co z reszta jego rodziny? Nie rozumiałam wiele rzeczy i niekoniecznie chciałam zrozumieć. Przypomniał mi się też moment, w którym pocałowałam go w policzek. Przeszedł mnie jakiś dziwny dreszcz. Jakby złe przeczucie, lecz nie wiedziałam, czego dotyczy. Może to jakieś objawy mojej mocy łowcy?  Może Stefan miał być kolejną ofiarą grasującego po mieście wampira?
   Tego akurat nie chciałam roztrząsać. Nie mogłam martwić się na zapas. Chociaż na razie straciłam kilku podopiecznych, planowałam jakoś to zmienić.
Musisz dowiedzieć się, kim jest wampir!
Ech, bo ja tego nie wiem. Jak mam to zrobić?!
Bądź czujna, Sadie. Wampir się kręci bliżej ciebie, niż ci się wydaje. Jest ich nawet dwóch.
- Dwóch? – zawołałam, niechcący wylewając z wanny trochę wody. – Wiesz, kim są?
   Po chwili zaśmiałam się z własnej głupoty. Rozmawiam sama ze sobą! W dodatku na głos! Jakby mój wewnętrzny łowca mógł mi odpowiedzieć…  Te całe wampiry odbiją niezłe piętno na mojej psychice.
   Wyszłam z wanny i dokładnie wytarłam ciało ręcznikiem, po czym wskoczyłam w czarne spodnie od dresu i sprany podkoszulek z logiem Metalliki. Rozczesałam i wysuszyłam włosy. Ciepłe powietrze z suszarki pomogło mi się ogrzać. Zeszłam na dół, po drodze zgarniając ze swojej oazy spokoju koc i laptopa. Włączyłam telewizor na lokalnej stacji, jednak po chwili zmieniłam na MTV, na którym akurat wyjątkowo puszczali jakieś stare przeboje. Zapaliłam lampkę i kilka świeczek i zostawiwszy rzeczy przytargane z góry na kanapie, udałam się do kuchni poszperać w lodówce. Tak, jak sądziłam, znalazłam tort czekoladowy, aczkolwiek po chwili namysłu zdecydowałam się na miseczkę lodów o smaku toffi z owocami. Do tego zrobiłam sobie kubek smakowitej czekolady na gorąco, i z takim oto ekwipunkiem zasiadłam na sofie przykryta kocem.
    Rozkoszując się smakiem lodów i czekolady, przejrzałam swój profil na facebooku, później aktualności na forum. W skrzynce odbiorczej poczty elektronicznej znalazłam kilka wiadomości. Głównie spam i reklamy, oraz chaotyczny email od Judith. Pisała do mnie od babci, gdy ja byłam w Los Angeles. Aż mi się głupio zrobiło, że tak długo nie wchodziłam na pocztę.
   Gdzieś miedzy fałdami koca zabrzęczał telefon, obwieszczając nadejście smsa. Dopiero po chwili udało mi się zlokalizować jego położenie. Na ekranie widniała informacja, iż dostałam wiadomość od nieznanego numeru. Otworzyłam ją.
„I jak, cieplej ci już?” – brzmiała treść.
Tak, jest okey. Z kim pisze?” – wysłałam wiadomość.
   Czekałam chwilę, ale w końcu przyszła odpowiedź.
To ja, Stefan. I z chęcią wpadnę do ciebie w sobotę.
   Gdy czytałam, na mojej twarzy mimowolnie pojawił się wielki uśmiech.
Cieszę się. Zadzwonię do Jud, niech się czuje zaproszona
   Wybrałam numer przyjaciółki. Nie chciało mi się ruszać z legowiska, bo pewnie zadzwoniłabym z domowego, żeby nie tracić środków na koncie, ale cóż poradzić? Lenistwa nie wyleczysz. Zanim zdążyłam nacisnąć zieloną słuchawkę, przyszedł kolejny sms.
Jednak mam jeden warunek
   Westchnęłam teatralnie. Ten to zawsze musi coś wymyślić.
„Jaki?”
„W środę przyjdziesz na naszą imprezę.”
„A co, Damon domaga się mojej obecności?”
   Przez chwilę nie dostawałam odpowiedzi, wiec zaczęłam się zastanawiać, czy nie posunęłam się za daleko w relacje między braćmi. W końcu otrzymałam odpowiedź.
„Raczej się nie obrazi, jeżeli przyjdziesz.”
„Zobaczymy, ale ty w sobotę masz być!”
   Tym miłym akcentem w postaci rozkazu zakończyliśmy naszą smsową wymianę zdań. Kolejny raz wybrałam numer Judith. Odebrała już po drugim sygnale.
- Halo? – odezwała się, lekko zachrypnięta.
- Hej, to ja. Tak sobie myślałam, czy do soboty twój stan zdrowia się poprawi?
   Jud zastanawiała się przez chwilę.
- Myślę, że będę mogła się gdzieś wyrwać, a co? – w jej głosie brzmiała nutka podejrzliwości.
- Nic, tylko Stefan chciał wpaść i…
- Umówiłaś się ze Stefanem Salvatore?! – przerwała mi podniesionym głosem.
- Możliwe. Chodzi o to, że chcę, żebyśmy się spotkali we trójkę. W sobotę matka i Marcus idą na jakiś bankiet, pewnie zabalują do rana. Młodego się jakoś pozbędę. Może wywiozę go do kolegów? Zrobi wszystko, zęby przejechać się Astonem. Z resztą nie ważne, liczy się fakt, że chata będzie wolna, i chcę to jakoś wykorzystać.
- Wchodzę w to – usłyszałam odpowiedź. – Tylko się zastanawiam, czy ty i Stefan nie wolelibyście spędzić tego wieczoru sami…
- Judith! Uspokój się, błagam! Mnie i jego nic nie łączy! Poza tym bardzo chciał go poznać, wiec spełniam twoje życzenie.
   Moja przyjaciółka się zaśmiała.
- W takim razie do zobaczenia w sobotę. Idziesz jutro na pogrzeb?
- Jaki pogrzeb? – zapytałam.
- Wiesz o atakach, co nie? Jutro w południe będą grzebać zwłoki ofiar.
- Wypadałoby pójść.
- Okey. W takim razie miłego wieczoru.
- I nawzajem.
   Rozłączyłam się.
   Po chwili do domu wpadli mój ojczym, matka i Tyler, a za nimi cały przemoczony Rocky. Pies otrzepał się w korytarzu, przy okazji mocząc wszystko dookoła, po czym popędził po schodach za kotem, który właśnie pojawił się w salonie. Z głębokim westchnięciem pozbierałam swoje rzeczy i przeniosłam się na górę.
   Byłam strasznie zmęczona przez wczorajszy brak snu, dlatego tym razem oddałam się w objęcia Morfeusza bardzo szybko, uspokojona dźwiękiem deszczu odbijającego się od parapetu.



***


     Wstałam nieco później, niż za zwyczaj do szkoły. Z tego, co wyczytałam na stronie internetowej naszego liceum, uczniowie mogli zerwać się z kilku godzin, żeby pójść na pogrzeb. W ataku zginęły dwie uczennice, więc cała placówka byłą ogarnięta żałobą, a i dyrektor miał wobec nas jakieś zobowiązania. Z resztą po ceremonii zawsze mogłam wrócić na lekcje, dlatego zabrałam ze sobą torbę z książkami. Cieszyłam się, że cała moja rodzina zwykle opuszcza dom przede mną, przynajmniej nikt mi nie zawadzał w kuchni przy śniadaniu, ani nigdy nie musiałam czekać w kolejce do łazienki.
   Narzuciłam na plecy skórzaną kurtkę i wyszłam z domu. Na szczęście już nie padało, dlatego mogłam jechać z odsłoniętym dachem. Chłodny wiatr rozwiewał mi włosy. Musiałam zaparkować Astona kawałek od kościoła, bo wszelkie pobocza i pobliskie parkingi były pozajmowane. 
   Punkt jedenasta weszłam do świątyni. Została ona wybudowana po spłonięciu dużego kościoła, i nie była zbyt obszerna, za to wypełniona po brzegi ludźmi żegnającymi się z trojgiem tragicznie zmarłych. Przed samym ołtarzem stały trzy otwarte trumny, które prawie w całości zasłaniali ludzie i kwiaty. Na chórze organista wygrywał smętne melodie, do których zgromadzeni śpiewali żałobne pieśni.
   Zadrżałam. Wszystko było takie piękne, uroczyste i smutne zarazem. Byłam w stanie doskonale pojąć, jak czuli się przyjaciele i rodzina zmarłych. Sama jakiś czas temu przeżyłam to samo. Większość zgromadzonych płakała. Ja sama chciałam się koniecznie od tego powstrzymać. Musiałam być silna dla siebie i tych ludzi. Chciałam coś z tym zrobić! By nie musieć więcej przychodzić na pogrzeby ludzi, których znałam i miałam bronić.
   Organy umilkły, a wraz z nimi, ludzie. Mężczyźni z firmy pogrzebowej podnieśli wieka trumien, zamknęli je, po czym zabili. Wśród ciszy wzniósł się rozrywający serce szloch kobiety, wdowy po zamordowanym mężczyźnie, lub matki którejś z dziewcząt. Później duchowny rozpoczął ceremonię.
   Nie skupiałam się za bardzo na tym co się działo na ołtarzu, ponieważ moja uwagę przykuł bardzo ciekawy widok. Po drugiej stronie w przedostatniej ławce klęczał Damon Salvatore. Wyglądał, jakby się gorliwie modlił, a w dłoniach trzymał trzy czerwone róże. W pewnym momencie spojrzał prosto ma mnie, jakby wiedział, że od dłuższego czasu mu się przyglądam. Na chwilę nasze spojrzenia się spotkały, po czym nieco speszona odwróciłam wzrok. Czego on do jasnej cholery ode mnie chciał? 
   Wyszłam z kościoła prawie ostatnia. W tabunie ludzi przede mną było wiele twarzy, które znałam ze szkoły i nie tylko. Zaczęłam się zastanawiać, kto z nich będzie następny? Jak to się wszystko potoczy, jeśli nie znajdę winnego? W tamtej chwili bałam się przyszłości jak jeszcze nigdy w życiu.
   W takim stanie doszłam na cmentarz. Trzy groby zostały wykopane w innych jego częściach, dlatego ludzie podzielili się. Ja zostałam na uboczu, jak zwykle z resztą. Poczekałam, aż większość zgromadzonych się rozejdzie i dopiero wtedy podeszłam do każdego miejsca pochówku. Wyszeptałam krótką modlitwę za zmarłych, po czym ruszyłam ku wyjściu, myśląc o czerwonych różach, które znalazłam przy każdym świeżym grobie.  

  
________________________________________________________________________


Jak widzicie, przeniosłam się na blogspot i dobrze mi z tym. Mam wrażenie, że wam też. Onet wykańczał nas wszystkich.
Rozdział jak rozdział, mógłby być lepszy, lecz generalnie jestem z niego całkiem zadowolona. Pewnie znajdą się błędy, jednak mam nadzieję, że nie będzie ich aż tak dużo. Ostatnio mam trochę doła, dlatego nie zdziwcie się, jeżeli odbije się to trochę na opowiadaniu.  Najbardziej z całej tej notki podoba mi się fragment z pogrzebem.
Niedawno założyłam nowego bloga, kolejny Fan Fiction TVD. Serdecznie na niego zapraszam! <link>
Z dedykacją dla pani o nicku Agnesaa. Dziękuję kochana za wszystkie miłe słowa ;*
To chyba na tyle. Wszelkie aktualności znajdziecie w ramce po prawej stronie.
Całuski! ;**

34 komentarze:

  1. Nie mogę w to uwierzyć, ale jako pierwsza komentuję rozdział.;)
    Czytając zauważyłam kilka błędów i nieścisłości, więc jeszcze dziś lub jutro wszystko Ci wyjaśnię na gg.
    Co do samej treści, to podobało mi się w jaki sposób przeprowadziłaś rozmowę Stefana i Sad. Aż nie mogę się doczekać, kiedy opiszesz sobotnie spotkanie całej trójki. Zżera mnie ciekawość, co do choroby Judith (Chociaż,może ona już wyzdrowiała?)
    Wydaję mi się, że główna bohaterka jest niejako zauroczona młodszym Salvatore, dlatego zastanawia mnie, jak to rozwiniesz.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahh z kolejnym rozdziałem zadziwiasz mnie coraz bardziej bo myślałam że ty już lepszych rozdziałów pisać nie możesz a jednak możesz. Jest naprawdę świetny !! ;D Czyżby coś było pomiędzy Sad a Stefanem ?? Nie wiem ale mam nadzieję że się niedługo dowiem ;)
    Pozdrowienia !! ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. No hej. Po twoim komentarzu u mnie weszłam na tego bloga i zmobilizowałam się i przeczytałam wszystko. Powiem jedno jesteś genialna. To opowiadanie mnie strasznie wciągneło.
    Z niecierpliwością czekam na cd.
    Pozdrawiam ;*;>

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny !! powiadam ci to ! na serio dziś zmobilizowałam się przyctzłam wszystkie rozdziły śa genialne

    http://one-direction-mydream.blogspot.com/2012/06/rozdzia-4.html?showComment=1339086175408#c8269382403704316707

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział wprost świetny. Może ldatego mi się tak spodobał, ponieważ ostatnio też mam nijakiego doła? Nie wiem, ale opisanie pogrzebu było idealne. Co prawda Stefan był, jest i będzie mnie denerwowac, ale jakoś to zniosę, ze względu na to, że kiedyś przedstawiłaś mi swoje planyco do starszego Salvatora i Sad (które nawiasem bardzo mi się spodobały). Piękne symboliczne trzy czerwone róże w wykonaniu Damona, czyli jak pokazac dla Sad, że jest się praktykującym katolikiem xd No, nie... takie tam wolne żarty. Bardziej chodzi mi o to, że to zostawia coraz więcej poszlak do tego kim naprawdę jest Damon. No cóż. Wiem kiedy Sad się dowie o tajemnicy (chyba, że coś pozmieniałaś) ale dla mnie to i tak pewnie będzie wielki szok no i zobaczę jej reakcję. :D
    Nie przyglądając się dokładniej zauważyłam chyba dwie czy trzy literówki. na początku zamiasta "na mnie" to "ma mnie", ale to takie, że się brzydko wyrażę popierdółki ^^ za drugim razem to same. gdzies zamiast "ą" to "a". bez przesady tego nie mozna zaliczyc do błędów.
    A więc czekamy na natępny :D
    Pozdrawiam [vampanne]

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba najlepszy z dotychczasowych rozdziałów. Mi najbardziej podobał się nie fragment z pogrzebem, ale ten z początku, kiedy Sadie (nie jestem pewna, czy dobrze napisałam jej imię) doszła do domu i spotkała tam Stefana. Ta scena jakoś przekonała mnie do młodszego brata S. Stanowiliby właściwie fajny związek, ale raczej nie tak ciekawy i intrygujący jak z Damonem. Pan D. zadziwił mnie tym przybyciem na pogrzeb. A to hipokryta! I to jeszcze z trzema czerwonymi różami... Oprawca na pogrzebie własnych ofiar. Tylko Damon mógł to zrobić.
    Zapamiętałam tylko dwa błędy: "- Już się za mną stęskniłeś? – zagadnęła." - "zagadnęłam" i "z resztą" się pisze razem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że przekonałam cie do Stefana, jednakże to Damon odegra większą rolę w opowiadaniu. Czy oprawca? Nie powiem. Ale masz rację, tupet to on ma ;D

      Usuń
  7. Fajny rozdział smutny ale fajny ;) Czekam na kolejny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale nie mam w ogóle na nic czasu, a w dodatku laptop mi się popsuł. No, ale okej, do rzeczy. Ja po prostu czekam na jakąś zapierającą dech w piersiach walkę Sadie z wampirem! Nie mogę się doczekać, z każdym rozdziałem coraz bardziej się nakręcam i nakręcam, a Ty mi tu wyskakujesz z jakimiś balami i sobotami przed telewizorem! No i nieważne, że bal organizują bracia Slavatore, więc zapewne nie ominą nas zabawa z wampirami, no ale proszę Cię;D Ja wiem, wiem doskonale, że im dłużej się na coś czeka, tym ma się potem większą frajdę, ale ja już wychodzę z siebie- musisz mi wybaczyć;3
    No i nie chce mi się wierzyć, ale czy Sadie zaczyna lubić Stefana?;> Kurczę, aż się zdziwiłam, gdy go do siebie zaprosiła, w ogóle się tego po niej nie spodziewałam!:) Chociaż to mogłoby być ciekawe, gdyby się w sobie zakochali, a potem Sadie dowiedziałaby się o jego prawdziwej naturze (W końcu jest łowcą, a on wampirem. Konflikt na miarę Kapuletów i Montekich xd ). Zabiłaby go, czy miłość by zwyciężyła? Hmm;)
    A Damon i trzy czerwone róże zostawione przez niego na grobach zamordowanych stanowią kolejną zagadkę, która sprawia, że już się nie mogę doczekać na następny rozdział! Dlaczego to zrobił? Kim były dla niego te osoby? Czyżby jego sumienie zaczynało dawać o sobie znać (pewnie nie on ich zabił, ale w końcu krew nie jednej osoby ma na rękach)?
    ściskam Cię mocno i czekam na NN:* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj, ja tez mam w głowie super walkę Sad z wampirem, i niedługo to wykorzystam. Przynajmniej mam taką nadzieję. Będziesz miała większą frajdę, kiedy to wreszcie nastąpi, więc uzbrój się w cierpliwość, kochana ;D
      Nie będzie jak w Romeo i Julii, to ci mogę obiecać. para S+S nie ma zbyt dużych szans, ale przez chwilę na pewno coś między nimi będzie. Nie powiem, czy to Damon zabił, niedługo się dowiecie ;D
      Ja też ściskam! ;**

      Usuń
  9. Rozdział naprawdę genialny, ale to już u Ciebie zwyczaj :D Stefan widać naprawdę zaangażował się w znajomość z Sadie.Jestem tylko ciekawa czy te smsy pisała z nim czy z Damonem. Jakoś to mi bardziej pasuje do starszego Salvatore, pewnie popadam w paranoję xD Świetnie opisałaś scenę pogrzebu. Modlący się Damon to pewnie niespotykany widok. I te 3 czerwone róże... No cóż czas pokaże co wymyśliłaś :D Oczywiście czekam na nexta. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz? Nie wpadłam na to, ze to Damon mógłby z nią pisać esy, wiec potwierdzam twoją teorię - popadasz w paranoję ;D ;* Myślę, że widok modlącego Damona szybko się nie powtórzy, wiec cieszcie się póki możecie, bo zaprawdę powiadam wam, sielanka skończy się już niedługo ;D

      Usuń
  10. Och jak miło;) Dziękuję bardzo i strasznie się cieszę z nowego rozdziału;)
    Jak zawsze czytałam z niemałym zainteresowaniem i aż szkoda było mi kończyć, jesteś świetna;D
    Może zacznę od błędów, masz kilka literówek, ale to chyba dla tego, że pisałaś ze słownikiem i automatycznie poprzestawiało Ci literki;)
    Masz takie zdanie na początku: ''W pewnym momencie do moich uszu dobiegło wycie syren policyjnych, a po chwili sam pojazd niebieskich przejechał główną drogą, migając światłami. ''
    - pojazd niebieskich przejechał- coś jest z tym nie tak, jak powinno być, brakuje czegoś. Piszesz '' niebieskich'' i nie wiem czy chodzi o określenie policji czy raczej coś ma być dalej...
    Co to tekstu... o jejku. Nie wiem od czego zacząć.
    To może od końca haha Tak jak to zazwyczaj u mnie jest;P
    Damon i jego czerwone róże- nie wiem dlaczego, ale skojarzyło mi się to z takim seryjnym mordercą, który ma nie tak jak powinno być w głowie... Czy to on jest zabójcą?
    Stefan... tego to ja uwielbiam;) Miło z jego strony, że się tak troszczy o Sad, ciekawe czy ich relacje ulegną zmianie, kiedy każde z nich dowie się czym jest drugie...
    O pojawi się Judith! Już nie mogę się doczekać, bo chcę się o niej czegoś więcej dowiedzieć, no i o tym czy odegra jakąś większą rolę w opowiadaniu, np. nadprzyrodzoną?
    Kurde, Sad straciła już trójkę ludzi, musi jak najszybciej zacząć działać, jak tak dalej pójdzie to w miasteczku będzie mieszkało pięć osób... Poza tym musi być jej ciężko ze świadomością, że mogłaby temu zapobiec...
    Czekam na fragment, kiedy odkryje tożsamość braci...
    Długo trzymasz nas w niepewności, kusisz;P Chcę jeszcze hahah
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym tworzeniu;D
    Agnesaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tych nieszczęsnych "niebieskich", to właśnie tak miało być. Tym mianem określiłam policję. Wiesz? Mi też Damon trochę kojarzy się z seryjnym mordercą, ale zobaczymy co z tego wyniknie. Judith odegra nadprzyrodzoną rolę w opowiadaniu, ale jaką? Tego nie mogę zdradzić. Sadie musi ruszyć dupę i wreszcie zidentyfikować morderce, a to zdarzy się już niedługo ;>

      Usuń
  11. " Wiedziałam, ze tym razem nie dam razy wymigać się od odpowiedzi."- rady
    "Nie rozumiałam wiele rzeczy i niekoniecznie chciałam zrozumieć. "- wielu rzeczy, chciałam je zrozumieć
    " Z resztą nie ważne, liczy się fakt, że chata będzie wolna"- zresztą, nieważne
    Pojawienie się Stefana u Sadie jest dośc ciekawym zjawiskiem. W końcu jesli by się nią nie przejmował, na pewno by nie przyszedł. Tak więc coś jest na rzeczy. I był taki miły w stosunku do niej. Tylko czemu nie uśmiechało mu się przyjście w sobotę do Sadie? Plany jakieś, albo po prostu próbuje jednak trzymać ją trochę daleko. I skąd miał jej numer? Ciekawe od kogo załatwił ;d W sumie jemu by to trudno nie przyszło :)
    Miło ze strony Sadie, że chce zapoznać Judith ze Stefciem, ale czy nie będą czuli się skrępowani w jej towarzystwie? W końcu co dwie głowy to nie jednak. A Stefciowi chyba nie w smak taki trójkąt, że tak to ujmę.
    " Wstałam nieco później, niż za zwyczaj do szkoły. "- zazwyczaj
    Końcówka akapitu 4-go i początek 5-go. Przeczytaj sobie i zobacz ile razy powtórzyłaś "ludzie" :)
    Chwilunia, dlaczego Damon przyniósł róże zamordowanym? Teoria jest taka: albo to on dopuszczał się zbrodni, albo te osoby w jakiś sposób znalazły swoje miejsce w jego życiu. Może też być tak, że chciał po prostu pokazać się Sadie, jako osoba, która jednak coś czuje. Nie byłoby to do niego dziwne. Wykorzystywanie wszystkiego tak, by przyniosło mu zysk...

    Jeśli chodzi o onet, to owszem, doprowadza do szaleństwa wszystkich! A obsługa blogspot nie jest aż tak trudna, jak może się wydawać. trzeba jedynie troszkę tu pobyć i pogrzebać :)
    Rozdział mi się podoba. I podzielam Twoje zdanie. Druga część, ta o pogrzebie naprawdę była bardzo dobra. Podobała mi się bardziej niż ta pierwsza. Po prostu zawierała taki, jakby to powiedzieć...? Smutny wątek, ukazujący to, że człowiek to człowiek i w każdej chwili może zginąć. Zaintrygował mnie tylko ten Damon. W ogóle nie pasuje do niego pojawienie się w kościele. Coś mi się wydaje, że wampirek coś knuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zrozumiałaś właściwie wątek z pogrzebem, bo właśnie taki był tego przekaz. Ta cała melancholia udzieliła mi się po ostatnich przeżyciach i musiałam to przenieść na "papier". Damon coś knuje, tego jestem pewna, ale że nawet ja nie jestem w stanie odgadnąć zawiłych dróg jego rozumowania. Jeszcze nie wiem, co dla niego wymyślę. Między Stefciem a Sadie zdecydowanie coś jest, ale raczej tego nie rozwinę. No chyba, ze coś mi do głowy strzeli ;D

      Usuń
    2. Czyli Ty piszesz wszystko na bieżąco? Bez poprzedniego planu, który chcesz zrealizować? Jeśli tak to życzę Ci powodzenia ^^ Wiem, że to jest z jednej strony dobre, bo przynajmniej nie jesteś ograniczona, ale z drugiej, można naprawdę się zagubić w własnej powieści ^^
      Może masz chociaż lekki zarys wszystkiego??
      Tak czy inaczej, życzę weeeny, i żebyś jak naaajszybciej napisała kolejny rozdział! ;d

      Usuń
    3. Znaczy się ja mam w głowie plan, który po kolei realizuję, ale nie jestem pewna wszystkich rzeczy, które mogą się wydarzyć w opowiadaniu. Na razie sama się zastanawiam, kto zabija tych ludzi ;D

      Usuń
  12. Chyba już na zawsze pozostanę tym wyjątkiem, któremu blogspot nie chce służyć i cudem jest po prostu, kiedy w końcu pozwoli mi na dodanie komentarzu. Jak widać ten cud w końcu nastąpił też u ciebie i dziesiątki odświeżeń jednak czemuś służą.
    Co do samego rozdziału. Podobał mi się, a już szczególnie jego długość i cieszę się, że jeśli chodzi o nią to nie mogę się na tobie zawieść:) Zachowanie Stefana jest dla mnie niezwykle intrygujące i w każdej chwili coraz bardziej zaskakujące, choć przyznaję, że bratu nie sięga w tym przypadku to pięt, to jednak to jego przybycie pod dom Sadie było iście niespodziewane i jego wytłumaczenie jakieś takie banalne. W sumie z tego spotkania przynajmniej wyciągnięte zostało przynajmniej coś fajnego, a mianowicie spotkanie bohaterów w domu dziewczyny w sobotę, nie mogę się doczekać opisu tych zdarzeń! Wiem, że wcześniej będzie też przyjęcie u Salvatorów, co jeszcze bardziej zaostrza mój apetyt na nowe rozdziały, bo wiadomo, że teraz będzie się sporo działo. Jeśli chodzi o pogrzeb z końcówki to tak samo jak Sadie mnie też zaskoczyła obecność Damona na nim, tym bardziej, że miał w ręku te trzy czerwone róże. Czyżby najczarniejszy scenariusz jednak okazał się tym właściwym i to starszy z naszych cudownych braci był zabójcą tych ludzi? Czekam na więcej, bo inaczej to ja się tego nie dowiem. Pozdrawiam:):*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomieszała ci się kolejność. ;> Najpierw będzie sobotnie spotkanie, dopiero później impreza u braci S. Nie wiem, czemu nie możesz dodawać komentarzy, wszystkim to jakoś bez problemu wychodzi. Może wina przeglądarki? Nie wiem, naprawdę. Masz rację, będzie się sporo dziać, i ja też się nie mogę doczekać, kiedy to wszystko opisze ;) A co do długości - zawsze możesz liczyć na to, że będę was męczyć co najmniej pięcioma stronami w wordzie. Podła ze mnie bestia, wiem ;>
      Całuski! ;**

      Usuń
    2. Cóż każdemu zdarza się coś pokręcić :) Co do tych komentarzy to sama tego nie rozumiem, ale póki nie doszło do masowych przenosin na ten portal to jakoś nie miałam takich problemów, a teraz zanim coś zrobię muszę odświeżać stronę, odświeżać i odświeżać. Nie wiesz jak ja się cieszę, kiedy coś mi się udaje za pierwszym razem albo za drugim! Jeśli chodzi o przeglądarkę to używam firefoxa.
      Cieszę się, że z ciebie taka podłą bestia, bo przynajmniej mam więcej radości z czytania:)

      Usuń
    3. Skoro cię to cieszy, to noł problem. Tylko czy inni są tacy zadowoleni jak ty? ;D Ja też się cieszę, jak coś mi się szybko udaje. Taka natura, co poradzić? Ja też nieraz wchodzę z firefoxa i jest okey. Nie potrafię tego wyjaśnić.

      Usuń
  13. Jak mam być szczera, to jestem padnięta i mam jakieś takie nieogarnięte myśli, więc komentarz może być trochę krótki i chaotyczny, mam nadzieję, że się nie pogniewasz :)
    Coraz lepiej poznajemy Twoich braci Salvatore (strasznie podoba mi się to nazwisko, wspominałam? jest trochę ironiczne, bo 'salvare' to przecież po włosku 'zbawiać', a zbawienie i wampiry raczej w parze nie idą xD). Widzę, że Sad zaczyna się coraz lepiej dogadywać ze Stefanem, ale ciągle dręczy ją postać Damona. Nic dziwnego, skoro ciągle jest w pobliżu. Ciekawe jak Sad zareaguje, gdy już dowie się, że chłopaki są wampirkami. Będzie ich ściągać? Połączą siły, żeby pokonać wspólnego wroga, który atakuje mieszkańców? Jakoś nie mogę uwierzyć, żeby to był Damon, chociaż te róże są interesującym zjawiskiem... :>

    OdpowiedzUsuń
  14. No znów zamuliłam.... ech to chyba jest u mnie ostatnio norma. ale nie ma co się martwić właśnie to nadrobiłam.
    Kolejne zabójstwo... brrr to straszne. Ciekawe jeszcze kto tam zawzięcie zabija. Mam nadzieje, że to nie Damon. Chociaż te róże które przyniusł... kurcze, niedobrze.
    Sadie umawia się ze Stefanem?!?! hihihi dobrze, że on Eleny jeszcze nie znał bo ta była by wściekła^^
    No i ta nasza impreza!!! Byle do imprezy:)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że nadrobiłaś. Damon, nie Damon, liczy się fakt, że ktoś zabija. Nie to, że Sad się z nim umawia, ale wierz mi, gdyby Elena zechciała być zazdrosna o Stefana, który aktualnie byłby z Sadie, nasza łowczyni wampirów by jej nakopała ;D

      Usuń
  15. Zaczynam podejrzewać, że Damon ma coś wspólnego z tymi morderstwami, ale obym się myliła. Dziwne, że przyszedł na pogrzeb, nie spodziewałam się tego po nim. Mam nadzieję, że Sad szybko odnajdzie sprawcę, chociaż... czy aby na pewno sobie poradzi? W końcu jest w tym wszystkim nowa, niedoświadczona, ale wierzę w nią. Cieszę się, że polubiła Stefcia, choć Damon i tak jest lepszy. Mam nadzieję, że sobotnie spotkanie będzie udane :)

    OdpowiedzUsuń
  16. witam,
    nowy, dziesiąty rozdział na http://delena-before-sunset.blogspot.com :)
    zapraszam do czytania i komentowania ;)
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ech, ja to jestem szybka w odpowiadaniu na komentarze, nie ma co...
    Nie przepraszaj, ja sobie też narobiłam zaległości. Plany... Właściwie nie, zamierzam zrobić prawo jazdy, może uda mi się pojechać do Zakopanego, ale nie na 100%. A Ty, co będziesz porabiać?
    Polecam Ci ten serial z całego serca! Tak na całego wciągnęłam się na początku drugiego sezonu. Przeżywa się wszystko razem z bohaterami, dopowiada się ich dalsze losy, no i oczywiście rozpływa nad panem starszym bratem. :D Ci starsi bracia, i to jeszcze na literę "D", mają coś w sobie...
    Ha, właśnie zawsze mi wychodzą za długie... Ale nie mogę się powstrzymać. Teraz nie porzucę opowiadania, mam napisaną jeszcze 11, 12 i 13 oraz trzy strony 14, więc tyle na pewno się pojawi. Co do przyszłości... postaram się pisać dalej, naprawdę! Teraz będzie więcej czasu, to będzie też łatwiej.
    Obiecuję, że prolog na nowym blogu przeczytam do piątku i zapraszam na nowy rozdział na f-i.
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Smutny rozdział, te pogrzeby są przygnębiające. Wciąż się zastanawiam czy te opowiadanie dąży do jakiegoś związku. Najpierw myślałam, że to Damon podbije serce Sad ale teraz mam wątpliwości i zaczynam się zastanawiać czy Stefan opiekuje się nią ze względu na uczucie jakimi darzy dziewczynę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dąży do jakiegoś związku, ale jakiego? Nie powiem. ;D A co do Stefana... nie wiem, czy są jakieś uczucia. Może i czymś tam ją darzy, a może ma po prostu poczucie winy, bo to przez braci S. w Greenwich pojawiły się wampiry?

      Usuń
  19. Yatta! Wreszcie udało mi się przeczytać całość tego opowiadania. Przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej szkoła dawała w kość. A co do samego opowiadania... No po prostu świetne! Bardzo lubię TVD, więc kolejny ff czytam z przyjemnością. Ponadto główna bohaterka ma charakterek i nie jest taka ciapowata, jak Elena;P Swoją drogą naprawdę intrygujący pomysł z potomkami pierwszego łowcy. Na pewno jest to coś oryginalnego;) Nie zatracasz charakterów bohaterów samej serii, za co brawa. Styl też masz dobry, a jeśli są błędy, to minimalne. Jeśli chodzi konkretnie o ten rozdział, piękne opisy i nastrój. Smutek towarzyszący pogrzebom oddałaś świetnie. Bardzo jestem ciekawa, co z tego dalej wyniknie. Jeśli możesz, informuj;) Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że przeczytałaś, bo zależało mi na twojej opinii. To nic, że dopiero teraz. Szkoła chyba wszystkim daje w kość, szczególnie pod koniec.
      Od początku chciałam, żeby to było coś oryginalnego. Taki inny, luźno związany fanfick, bo szczerze mówiąc momentami mam już dosyć opowiadań o Delenie. Cieszę się, że nie pogubiłam po drodze pierwotnych cech bohaterów występujących w TVD, choć nieraz mam odmienne wrażenie.
      Z chęcią będę cię informować i dodaje do linków ;)

      Usuń
  20. Serdecznie Cie zapraszam do mnie na kolejny rozdzial;d
    http://tvd-hypnotizedyourdreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale ja lubię Stefana ^^ (choć Damon i tak jest lepszy). Bardzo dobrze dogaduje się z Sadie, troszczy się o nią. Jestem niemal pewna, że główna bohaterka dowie się o tym, kto zabija, na imprezie. Oo wtedy dopiero zacznie się akcja, już nie potrafię się doczekać!
    Sadie nie przepada za Damonem, a on naprawdę nie ma uczuć. Przychodzi na pogrzeb tych dziewczyn, po tym, jak je zabił. To, jak wiele wyrządził zła, powinno go przynajmniej w pewnym stopniu obudzić. No cóż... choć kto wie, może to nie on jest mordercą?
    Strasznie mnie wciągnęłaś tym opowiadaniem, ze zniecierpliwieniem czekam na nową notkę, a takowa właśnie pojawiła się u mnie na www.passato-futuro.blogspot.com
    Zapraszam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń